Igrzyska Olimpijskie – najważniejsza impreza w życiu sportowca. Każdy zawodnik marzy o znalezieniu się w gronie wybrańców reprezentujących swój kraj podczas tego wielkiego wydarzenia. Ale poza sportowcami, o uczestniczeniu w Igrzyskach Olimpijskich marzą także inni m.in.: trenerzy, dziennikarze, lekarze, a także fizjoterapeuci (pełny skład tutaj). Miałem to szczęście być członkiem Misji Medycznej podczas Tokio 2020 i opiszę jak wyglądała moja rola, a także jak to wszystko wyglądało „od kuchni”. Więcej o mnie.
Przygotowania do Igrzysk Olimpijskich
Igrzyska miały odbyć się zgodnie z 4-letnim cyklem w 2020 roku. Niestety, z powodu pandemii zostały one przesunięte na sierpień 2021 roku. Pomimo dodatkowego roku na przygotowania, pracy wcale nie wydawało się mniej. Organizatorzy wymagali od nas wielu szczegółowych dokumentów dotyczących produktów i leków, które mieliśmy zamiar ze sobą zabrać. W wielu aptekach i sklepach internetowych brakowało potrzebnych nam artykułów. Były także opóźnienia w dostawach. Z tyłu głowy nadal przyświecała nam myśl, że te Igrzyska w ogóle mogą się nie odbyć, z powodu fali protestów w Japonii.
Pakowanie
Każdy członek Misji otrzymuje pakiet ubrań i sprzętów firmy sponsora. W naszym przypadku były to dwie duże torby 4F wypełnione koszulkami, spodenkami, stronem oficjalnym, kurtką przeciwdeszczową, plecakami, skarpetkami i wieloma innymi sprzętami. W momencie odbierania sprzętu można je przymierzyć, a w razie niedopasowania, na miejscu są panie krawcowe, które na bieżąco wprowadzają poprawki.
Podróż
Nasz wylot zaplanowano na 17 lipca, a sam lot miał trwać 11,5h. Na lotnisku byliśmy wiele godzin wcześniej, aby nadać wiele toreb i walizek ze sprzętem do ambulatorium. Na Okęciu było wielu dziennikarzy, a pomiędzy nimi przewijali się biało-czerwono-zielono (oficjalny strój polski na IO Tokio 2020) ubrani pasażerowie.
Poza naszą Reprezentacją na pokładzie było kilkoro Japończyków oraz sporo dziennikarzy. Sam lot przebiegł szybko i spokojnie. Po wyjściu z samolotu uderzyła nas wysoka temperatura i wilgotność powietrza. Prosto stamtąd zostaliśmy skierowani do części lotniska, gdzie mieliśmy oczekiwać na dalsze instrukcje. Byliśmy gotowi na wiele godzin czekania. Po 1h siedzenia zostaliśmy zaproszeni do kolejnego pomieszczenia, gdzie pobrano od nas dokumenty i poszliśmy dalej w głąb lotniska. Cała procedura trwała ok 5h. Po całej odprawie mogliśmy wejść do autobusu, który zawiózł nas prosto do Wioski Olimpijskiej.
Wioska Olimpijska
Wioska Olimpijska w Tokio była w zasadzie oddzielną dzielnicą nowo wybudowanych apartamentowców z siecią uliczek otoczoną rzeką. Każda z ekip zajmowała część wieżowca, zazwyczaj kilka pięter. W naszym wypadku był to budynek zlokalizowany niedaleko stołówki (bardzo strategiczne miejsce).
Pokoje były pokryte płytami kartonowymi. Apartamenty po Igrzyskach zostały sprzedane (w zasadzie to już przed). Łóżka były bardzo wygodne, zupełnie nie przeszkadzało to, że są wykonane z twardego kartonu. W razie potrzeby materace były dostosowywane do indywidualnych potrzeb w odpowiednim punkcie.
W wiosce było kilka ciekawych punktów widokowych. Jeździły po niej też „autonomiczne” autobusy. Można było nimi podjechać kilka przystanków, chociaż szybciej było na piechotę.
Stołówka
Bardzo ważny punkt wioski olimpijskiej. Stołówka była dwupoziomowa, mogła pomieścić kilka tys. osób jednocześnie. Przy wejściu do niej należało pokazać akredytację z piktogramem sztućców oraz zdezynfekować ręce. Wybór kuchni i potraw był ogromny. W zasadzie można byłoby jeść codziennie coś innego, a jedzenie by się nie powtarzało. Na stolikach stały bariery z pleksi, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusów skutecznie utrudniając też komunikację. Obok głównej stołówki znajdował się też tzw. dom japoński, gdzie serwowano typowe dania regionalne (niekoniecznie sushi!).
Ambulatorium
Organizatorzy zapewnili nam przestrzeń do utworzenia ambulatorium dla polskiej ekipy. Zabraliśmy ze sobą sporo sprzętu elektronicznego, leków i wszelkie inne potrzebne artykuły. Pomieszczenie było przestronne, choć bywały dni, gdzie z powodu braku miejsca część pracy odbywała się na balkonie ? W ambulatorium zawodnicy jak i cały personel mogli liczyć na pomoc lekarzy, fizjoterapeutów, psychologa. Na szczęście naszą ekipę ominęły wszelkie cięższe urazy.
W Wiosce Olimpijskiej była także duża poliklinika, w której dostępni byli lekarze specjaliści, fizjoterapeuci a także technicy, którzy dobierali zaopatrzenie ortopedyczne. Oczywiście wszystko było bezpłatne.
Starty Polaków
Oprócz pracy w ambulatorium zajmowałem się opieką zawodników podczas startów. Nie miałem przypisanej jednej dyscypliny, więc mogłem wspomagać wszystkie zespoły. Akredytacja pozwalała mi też na poruszanie się po wszystkich obiektach sportowych, przez co udało mi się co nieco zwiedzić ?
Igrzyska Olimpijskie to niewątpliwie ogromne wydarzenie dla zawodników, ale i całej kadry wspomagającej. Jest to ogromne przeżycie i kopalnia wspomnień na wiele lat. Mam to szczęście, że ledwie co wróciłem z Tokio, a już zaraz wyruszam do Pekinu na Zimowe Igrzyska Olimpijskie.